Nie ma większej dawki
inspiracji jak życie. Przebija wszystkie powyższe razem wzięte bo
przecież kategorie, które wymieniłem są nieodłączną częścią naszego
życia. Jednak nie do końca o to mi chodzi w tym podpunkcie.
Skupię się na pozostałych elementach otaczającego nas świata.
Inspirujące może być wszystko, droga do pracy, spacer czy wizyta w
centrum handlowym.
Najważniejszą rzeczą jest obserwacja, bez której ciężko świadomie
znaleźć inspirację.
W drodze do pracy przecież można znaleźć świetne miejsce na zdjęcia,
wypatrzeć światło, które tworzy niesamowity klimat, spotkać dziwnie
ubranego człowieka, który zapoczątkuje wizje przyszłej sesji zdjęciowej.
Można by tak wymieniać w nieskończoność a nie o to chodzi…
Wystarczy obserwować, żyć fotografią, wówczas nie trzeba będzie myśleć:
„Muszę szukać inspiracji”, „Muszę mieć oczy szeroko otwarte”, „Gdzie
jest to cholernie dobre światło”, „Weno, przybywaj!”.
Po pewnym czasie wszystko zagnieździ się w podświadomości i od tego
czasu po prostu jak zauważysz coś interesującego, automatycznie
połączysz to z fotografią.
Można to powiązać z filtrem percepcyjnym- przykładowo, jeżeli kupujesz
sobie samochód nagle dostrzegasz go na ulicach o wiele częściej niż
dotychczas. Po prostu zwracasz na niego dużo bardziej uwagę. |